Wpadłam na pomysł, że co jakiś czas na blogu będą pojawiać się notki zatytułowane „I can’t live without…”, w których to będę Wam przedstawiać kilka rzeczy bez których po prostu nie potrafię egzystować z pewnych powodów. Mam nadzieję, że się Wam spodobają 🙂
Na pierwszy ogień idzie suchy szampon z Batiste. Moje włosy mają tendencję do notorycznego przetłuszczania się, suchy szampon jest moją chyba jedyną deską ratunku. Wypróbowałam wiele leczniczych szamponów i innych tego typu specyfików, ale niestety nic na mnie nie działa. Myję włosy codziennie na wieczór, a następnego dnia po południu i tak mam tzw. „smalec” na głowie. Mam nadzieję, że po prostu przejdzie mi to z wiekiem… No ale zanim mi to jakoś przejdzie to muszę sobie radzić, prawda? Na ratunek przychodzi mi mój kochany szampon, w którym zakochałam się od pierwszego użycia. Psikam, rozczesuje włosy i gotowe! Włosy wyglądają świeżo i na dodatek pięknie pachną (moim ulubionym zapachem jest „tropical” czyli kokos i inne tropikalne owoce, którym pachnie jak taka typowa pinacolada).
Do następnego,
Aleksandra xX
Też mam ten suchy szampon, tylko ja najpierw rozczesuję włosy, pryskam nim włosy a później masuję w kierunku nasady włosów. Są wtedy puszyste i nieulizane, ale rzeczywiście świetny kosmetyk 😉
PolubieniePolubienie